"Przemiana"
To właśnie dzisiaj ma odbyć się ceremonia inicjująca mnie jako wilkołaka. Jest 11 październik 2013 r, godzina 23:55. Za 5 minut stanę się prawdziwym wilkołakiem. To znaczy, że nareszcie będę mógł się zmieniać w wilka. Jestem naprawdę szczęśliwy. Według mnie to niesprawiedliwe, że możemy zostać zmiennokształtni dopiero w wieku 19 lat. Już nie mogę się doczekać, kiedy wyruszę na pierwsze polowanie.
- Luka, chodź wreszcie, bo spóźnisz się na własną ceremonię, a następna będzie mogła być tylko za dwa lata. Później już nie będziesz miał możliwości przejścia przemiany, więc był byś tak łaskawy i ruszył dupsko?! - wydarła się na mnie moja młodsza o rok siostra wchodząc do mojego pokoju.
- Przecież już idę. I dobrze wiem, kiedy można przejść przemianę - odpowiedziałem
- Leżenie na podłodze i gapienie się na sufit, na którym są nabazgrane jakieś pacyfistyczne obrazki i ludzie z oczami na pół twarzy nazywasz chodzeniem?
- Nie. A ci "ludzie z oczami na pół twarzy", jak to określiłaś, to postacie z mang i anime.
- Mało mnie obchodzi co to jest, ale jest już 23:56 i było by miło, gdybyś raczył stawić się na własnej ceremonii, chyba, że nie chce Ci się jej obchodzić, to trzeba było wcześniej powiedzieć, byśmy nie przygotowywali tego wszystkiego!
- Nie musisz na mnie krzyczeć. A do miejsca ceremonii jest niecała minuta drogi stąd. Nie martw się, zdążę.
- No żebyś się nie zdziwił. Pamiętaj, że w kręgu musisz być najpóźniej o północy. Równo.
- Wiem, wiem. Naprawdę, ktoś mógłby Cię w końcu przedmuchać...
- Słucham?!
- Jak to mawia mój kumpel: "Baba bez bolca dostaje pier...
- Zamknij się! - wyszła trzaskając drzwiami
- ...dolca" - uśmiechnąłem się pod nosem
Sarah dostaje szału za każdym razem, gdy ze mną rozmawia. Nie wiem czemu. Miała niezliczoną ilość chłopaków. Dziewicą też już dawno nie jest, ale od jakichś 6 miesięcy jest sama, bo stwierdziła, że u nas nie ma nikogo, kto by jej odpowiadał. Gdyby założyła sobie zeszyt A4 96-kartkowy, żeby zapisywać w nim swoich chłopaków, musiałaby założyć drugi taki sam. Mnie spokojnie starczyłby zeszyt A5 16-kartkowy.
To nie tak, że nie chcę mieć dziewczyny, ale jestem po prostu stały w uczuciach i nie zmieniam partnerek jak bielizny. Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem jeszcze uczucia, że to "ta jedyna". Owszem, byłem w nich zauroczony, ale na pewno nie zakochany.
Mogliście odnieść wrażenie, że jestem lekkoduchem, niczym się nie przejmuję, itd. To prawda, jestem taki, ale jak każdy, mam też swoją drugą stronę. Lepiej mnie nie denerwować, bo inaczej może się to źle skończyć.
Dla przykładu: Kiedyś poszedłem ze swoją dziewczyną do baru, a tam jakiś podpity gostek może trochę starszy ode mnie zaczął ją zaczepiać w stylu "ale z ciebie fajna dupa" itp. Próbowaliśmy go od niej odpędzić, ale wtedy zaczął się do niej dobierać. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Skończyło się to tak, że on wylądował na OIOM-ie i leżał tam przeszło miesiąc, dziewczyna mnie rzuciła bo stwierdziła że nie chce mieć nic wspólnego z takim brutalem, a do dzisiaj ten chłopak omija mnie szerokim łukiem gdy tylko mnie widzi, a przecież przeprosiłem.
Inna sytuacja to taka, w której kiedyś przyłapaliśmy na naszym terenie wampira, który zabijał naszych. Sprowadzono go do lochów, gdzie miał czekać na sąd. Wiadome było, że i tak go zabiją, ale prawo każe odstawiać te wszystkie ceregiele. Nakazano mi zanieść skazańcowi ostatni posiłek. Gdy wszedłem do celi, wkurzył mnie i odszarpałem mu głowę. A nie byłem wtedy jeszcze zmiennokształtny. Wywiozłem ciało do świata ludzi, do odległego zakątka. Do dzisiaj nikt o tym nie wie.
Ale takie napady agresji miewam tylko wtedy, jeśli ktoś mnie mocno wkurzy. Normalnie nic mnie nie obchodzi. Ani wydarzenia, ani osoby. Nic. Najchętniej siedziałbym całymi dniami w pokoju przed kompem i słuchał muzyki, oglądał seriale, filmy, albo czytał książki.
Tak, mamy internet. Tak samo jak w ludzkim świecie, mamy przecież XXI wiek. Nasz świat jest taki sam. Różni się w nim tylko to, że mieszkają tu istoty nadnaturalne a nie ludzie, oraz mamy trochę inny krajobraz. Wiosna jest... kolorowa i pachnąca, czasami popada. Lato jest gorące, prawie bez deszczu. Jesień jest mokra, mgielna i wietrzna, a zima biała, ciemna i zimna. Tyczy się to oczywiście nie wszystkich krajów, bo na przykład w Afryce nie ma przecież zimy. Różnicą jest też to, że wszędzie są lasy i żyje tu dużo "szlachetnie urodzonych". Każda rasa ma swoją rodzinę królewską. U wilkołaków jest nią moja.
I wydaje mi się, że to przez to ja i Sarah jesteśmy w naszym stadzie najbardziej pożądani. Znaczy się, to się tyczy chyba tylko mnie, ponieważ nie mam ani kaloryfera ani nic, bo Sarah jest ogólnie ładna i zaokrąglona gdzie trzeba.
Szkoły też tu są. Niestety. Ale nie ma na szczęście polityków. Jak czasami oglądam telewizję, to jak widzę tych wszystkich polityków to mam ochotę iść wiecznie spać. Nudne to jak flaki z olejem.
Właśnie doszedłem na miejsce ceremonii.
- Och, więc zdecydowałeś się ruszyć dupsko z podłogi i przyjść? - powitała mnie Sarah
- Sarah, mogłabyś być dla brata miła chociaż przez 5 minut? - spytał tata
- Nie tato. To niewykonalne. Jesteś pewien, że to mój brat?
- W 100%.
- I może mi jeszcze powiesz, że biologiczny, a nie przyrodni?
- Tak.
- Ale my się przecież kompletnie różnimy! No dobra, może obydwoje mamy ciemne włosy, oczy i ciemniejszą karnację niż inni, ale z charakteru jesteśmy ze sobą w ogóle nie powiązani! Spójrz tylko na niego! Nie ma nawet zarysu mięśni, podczas gdy ja noszę w staniku miseczkę C a nawet D, a jestem rok młodsza!
- Dziewczynki szybciej dojrzewają.
- Ale jego kumple, którzy mają 15-16 lat mają sześciopak, a on co? Gów...
- Dobrze, zrozumiałem. Ty po prostu wdałaś się w mamę, a Luka w dziadka, nie tylko z wyglądu, ale również z charakteru.
- Ale dziadek miał mięśnie!
- Jednak jak był w wieku Luki to też nic nie miał. Poszedł po prostu na siłownię, bo poznał Waszą babcię i chciał się jej spodobać.
- Ale...
- Żadnych ale. Skoro nie potrafisz być miła dla brata, to przynajmniej nic nie mów. Swoją drogą szkoda, że nie ma ich teraz z nami...
Nasza mama i jej ojciec, czyli nasz dziadek, zmarli, kiedy złapano tamtego wampira. Zabił wtedy nie tylko ich, ale takie rzeczy się pamięta. Miałem wtedy 15 lat. To między innymi dlatego oderwałem mu głowę.
Jeśli o naszą babcię chodzi, to podobno zginęła w wypadku samochodowym, ale kiedy szukałem w internecie, bibliotece, a nawet archiwum informacji o jakimkolwiek wypadku z tego dnia, nic nie znalazłem. Wiem, że to jeszcze nic nie znaczy, ale mam przeczucie, że ona wcale nie zginęła, i ciągle gdzieś tam żyje.
- Dobrze Luka, jest 23:58... już 23:59. Rozbieraj się.
- Nie rozbiorę się przy niej.
- Och, przecież penis nie jest mi dziwny. Poza tym kiedyś razem się kąpaliśmy - powiedziała Sarah
- Ale wtedy nic tam nie miałem. A teraz urosłem nie tylko wzrostowo, ale w spodniach też.
- Oj przestań, widziałam już naprawdę dużego. Nie masz się co wstydzić.
- Wierz mi, że nie.
- Dobra, rozbieraj się, bo nie zdążysz.
Ściągnąłem bluzkę, buty, spodnie i skarpetki. Przy bokserkach się zawahałem.
- No dalej, 10 sekund Ci zostało.
Bokserki już leżały na ziemi. Wszedłem do kręgu.
- O MÓJ BOŻE! Cofam to, co mówiłam wcześniej. TERAZ to naprawdę widziałam dużego.
- A nie mówiłem?
- Cisza! - powiedział ojciec - Sarah, idź na południową stronę kręgu, ja idę na północną, a ty Luka odwróć się lewym ramieniem do mnie.
Zrobiliśmy jak kazał. Gdy wszyscy byli ustawieni wieża zegarowa właśnie zaczęła wybijać północ. Od teraz mam 19 lat. Po chwili poczułem lekki ból w żebrach. Złapałem się tam.
- Luka, nie ruszaj się! Jeśli coś Cię boli, to znaczy że wszystko jest w porządku! Musisz pozostać w bezruchu! - krzyknął tata
- Nie da się do jasnej cholery! - odkrzyknąłem
- Wszystko się da, tylko parasola w dupie się nie da otworzyć! - powiedziała Sarah
- Ta jasne. Ciekawe co ty powiesz za jakieś 10-11 miesięcy!
Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Poczułem jak wszystkie kości mi się łamią, a już po chwili oglądałem świat z perspektywy wilka. Ale super...
- Możesz już wyjść z kręgu - usłyszałem głos taty - Chcesz zobaczyć jak teraz wyglądasz? - skinąłem głową - No to tu masz lustro.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto pojawia się 1 część 4 rozdziału. Część druga powinna pojawić się jakoś pojutrze, ale nie obiecuję. Dzisiaj było z pkt. widzenia Luki, następnym razem również tak będzie. Podobało się? Bo mnie szczerze mówiąc niezbyt, tak się to ani kupy ani dupy nie trzyma. Komentujcie i do zobaczenia
+Selene+
- Luka, chodź wreszcie, bo spóźnisz się na własną ceremonię, a następna będzie mogła być tylko za dwa lata. Później już nie będziesz miał możliwości przejścia przemiany, więc był byś tak łaskawy i ruszył dupsko?! - wydarła się na mnie moja młodsza o rok siostra wchodząc do mojego pokoju.
- Przecież już idę. I dobrze wiem, kiedy można przejść przemianę - odpowiedziałem
- Leżenie na podłodze i gapienie się na sufit, na którym są nabazgrane jakieś pacyfistyczne obrazki i ludzie z oczami na pół twarzy nazywasz chodzeniem?
- Nie. A ci "ludzie z oczami na pół twarzy", jak to określiłaś, to postacie z mang i anime.
- Mało mnie obchodzi co to jest, ale jest już 23:56 i było by miło, gdybyś raczył stawić się na własnej ceremonii, chyba, że nie chce Ci się jej obchodzić, to trzeba było wcześniej powiedzieć, byśmy nie przygotowywali tego wszystkiego!
- Nie musisz na mnie krzyczeć. A do miejsca ceremonii jest niecała minuta drogi stąd. Nie martw się, zdążę.
- No żebyś się nie zdziwił. Pamiętaj, że w kręgu musisz być najpóźniej o północy. Równo.
- Wiem, wiem. Naprawdę, ktoś mógłby Cię w końcu przedmuchać...
- Słucham?!
- Jak to mawia mój kumpel: "Baba bez bolca dostaje pier...
- Zamknij się! - wyszła trzaskając drzwiami
- ...dolca" - uśmiechnąłem się pod nosem
Sarah dostaje szału za każdym razem, gdy ze mną rozmawia. Nie wiem czemu. Miała niezliczoną ilość chłopaków. Dziewicą też już dawno nie jest, ale od jakichś 6 miesięcy jest sama, bo stwierdziła, że u nas nie ma nikogo, kto by jej odpowiadał. Gdyby założyła sobie zeszyt A4 96-kartkowy, żeby zapisywać w nim swoich chłopaków, musiałaby założyć drugi taki sam. Mnie spokojnie starczyłby zeszyt A5 16-kartkowy.
To nie tak, że nie chcę mieć dziewczyny, ale jestem po prostu stały w uczuciach i nie zmieniam partnerek jak bielizny. Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem jeszcze uczucia, że to "ta jedyna". Owszem, byłem w nich zauroczony, ale na pewno nie zakochany.
Mogliście odnieść wrażenie, że jestem lekkoduchem, niczym się nie przejmuję, itd. To prawda, jestem taki, ale jak każdy, mam też swoją drugą stronę. Lepiej mnie nie denerwować, bo inaczej może się to źle skończyć.
Dla przykładu: Kiedyś poszedłem ze swoją dziewczyną do baru, a tam jakiś podpity gostek może trochę starszy ode mnie zaczął ją zaczepiać w stylu "ale z ciebie fajna dupa" itp. Próbowaliśmy go od niej odpędzić, ale wtedy zaczął się do niej dobierać. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Skończyło się to tak, że on wylądował na OIOM-ie i leżał tam przeszło miesiąc, dziewczyna mnie rzuciła bo stwierdziła że nie chce mieć nic wspólnego z takim brutalem, a do dzisiaj ten chłopak omija mnie szerokim łukiem gdy tylko mnie widzi, a przecież przeprosiłem.
Inna sytuacja to taka, w której kiedyś przyłapaliśmy na naszym terenie wampira, który zabijał naszych. Sprowadzono go do lochów, gdzie miał czekać na sąd. Wiadome było, że i tak go zabiją, ale prawo każe odstawiać te wszystkie ceregiele. Nakazano mi zanieść skazańcowi ostatni posiłek. Gdy wszedłem do celi, wkurzył mnie i odszarpałem mu głowę. A nie byłem wtedy jeszcze zmiennokształtny. Wywiozłem ciało do świata ludzi, do odległego zakątka. Do dzisiaj nikt o tym nie wie.
Ale takie napady agresji miewam tylko wtedy, jeśli ktoś mnie mocno wkurzy. Normalnie nic mnie nie obchodzi. Ani wydarzenia, ani osoby. Nic. Najchętniej siedziałbym całymi dniami w pokoju przed kompem i słuchał muzyki, oglądał seriale, filmy, albo czytał książki.
Tak, mamy internet. Tak samo jak w ludzkim świecie, mamy przecież XXI wiek. Nasz świat jest taki sam. Różni się w nim tylko to, że mieszkają tu istoty nadnaturalne a nie ludzie, oraz mamy trochę inny krajobraz. Wiosna jest... kolorowa i pachnąca, czasami popada. Lato jest gorące, prawie bez deszczu. Jesień jest mokra, mgielna i wietrzna, a zima biała, ciemna i zimna. Tyczy się to oczywiście nie wszystkich krajów, bo na przykład w Afryce nie ma przecież zimy. Różnicą jest też to, że wszędzie są lasy i żyje tu dużo "szlachetnie urodzonych". Każda rasa ma swoją rodzinę królewską. U wilkołaków jest nią moja.
I wydaje mi się, że to przez to ja i Sarah jesteśmy w naszym stadzie najbardziej pożądani. Znaczy się, to się tyczy chyba tylko mnie, ponieważ nie mam ani kaloryfera ani nic, bo Sarah jest ogólnie ładna i zaokrąglona gdzie trzeba.
Szkoły też tu są. Niestety. Ale nie ma na szczęście polityków. Jak czasami oglądam telewizję, to jak widzę tych wszystkich polityków to mam ochotę iść wiecznie spać. Nudne to jak flaki z olejem.
Właśnie doszedłem na miejsce ceremonii.
- Och, więc zdecydowałeś się ruszyć dupsko z podłogi i przyjść? - powitała mnie Sarah
- Sarah, mogłabyś być dla brata miła chociaż przez 5 minut? - spytał tata
- Nie tato. To niewykonalne. Jesteś pewien, że to mój brat?
- W 100%.
- I może mi jeszcze powiesz, że biologiczny, a nie przyrodni?
- Tak.
- Ale my się przecież kompletnie różnimy! No dobra, może obydwoje mamy ciemne włosy, oczy i ciemniejszą karnację niż inni, ale z charakteru jesteśmy ze sobą w ogóle nie powiązani! Spójrz tylko na niego! Nie ma nawet zarysu mięśni, podczas gdy ja noszę w staniku miseczkę C a nawet D, a jestem rok młodsza!
- Dziewczynki szybciej dojrzewają.
- Ale jego kumple, którzy mają 15-16 lat mają sześciopak, a on co? Gów...
- Dobrze, zrozumiałem. Ty po prostu wdałaś się w mamę, a Luka w dziadka, nie tylko z wyglądu, ale również z charakteru.
- Ale dziadek miał mięśnie!
- Jednak jak był w wieku Luki to też nic nie miał. Poszedł po prostu na siłownię, bo poznał Waszą babcię i chciał się jej spodobać.
- Ale...
- Żadnych ale. Skoro nie potrafisz być miła dla brata, to przynajmniej nic nie mów. Swoją drogą szkoda, że nie ma ich teraz z nami...
Nasza mama i jej ojciec, czyli nasz dziadek, zmarli, kiedy złapano tamtego wampira. Zabił wtedy nie tylko ich, ale takie rzeczy się pamięta. Miałem wtedy 15 lat. To między innymi dlatego oderwałem mu głowę.
Jeśli o naszą babcię chodzi, to podobno zginęła w wypadku samochodowym, ale kiedy szukałem w internecie, bibliotece, a nawet archiwum informacji o jakimkolwiek wypadku z tego dnia, nic nie znalazłem. Wiem, że to jeszcze nic nie znaczy, ale mam przeczucie, że ona wcale nie zginęła, i ciągle gdzieś tam żyje.
- Dobrze Luka, jest 23:58... już 23:59. Rozbieraj się.
- Nie rozbiorę się przy niej.
- Och, przecież penis nie jest mi dziwny. Poza tym kiedyś razem się kąpaliśmy - powiedziała Sarah
- Ale wtedy nic tam nie miałem. A teraz urosłem nie tylko wzrostowo, ale w spodniach też.
- Oj przestań, widziałam już naprawdę dużego. Nie masz się co wstydzić.
- Wierz mi, że nie.
- Dobra, rozbieraj się, bo nie zdążysz.
Ściągnąłem bluzkę, buty, spodnie i skarpetki. Przy bokserkach się zawahałem.
- No dalej, 10 sekund Ci zostało.
Bokserki już leżały na ziemi. Wszedłem do kręgu.
- O MÓJ BOŻE! Cofam to, co mówiłam wcześniej. TERAZ to naprawdę widziałam dużego.
- A nie mówiłem?
- Cisza! - powiedział ojciec - Sarah, idź na południową stronę kręgu, ja idę na północną, a ty Luka odwróć się lewym ramieniem do mnie.
Zrobiliśmy jak kazał. Gdy wszyscy byli ustawieni wieża zegarowa właśnie zaczęła wybijać północ. Od teraz mam 19 lat. Po chwili poczułem lekki ból w żebrach. Złapałem się tam.
- Luka, nie ruszaj się! Jeśli coś Cię boli, to znaczy że wszystko jest w porządku! Musisz pozostać w bezruchu! - krzyknął tata
- Nie da się do jasnej cholery! - odkrzyknąłem
- Wszystko się da, tylko parasola w dupie się nie da otworzyć! - powiedziała Sarah
- Ta jasne. Ciekawe co ty powiesz za jakieś 10-11 miesięcy!
Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Poczułem jak wszystkie kości mi się łamią, a już po chwili oglądałem świat z perspektywy wilka. Ale super...
- Możesz już wyjść z kręgu - usłyszałem głos taty - Chcesz zobaczyć jak teraz wyglądasz? - skinąłem głową - No to tu masz lustro.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto pojawia się 1 część 4 rozdziału. Część druga powinna pojawić się jakoś pojutrze, ale nie obiecuję. Dzisiaj było z pkt. widzenia Luki, następnym razem również tak będzie. Podobało się? Bo mnie szczerze mówiąc niezbyt, tak się to ani kupy ani dupy nie trzyma. Komentujcie i do zobaczenia
+Selene+
A mnie się rozdział strasznie podoba :*. Z tymi chłopakami Sarah to troszke mi kogos przypomina ^^ (nie powiem kogo bo wiesz sama ;). Świetny,świetny ten rozdzial na razie chyba moj ulubiony,ale okey. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lena Angles
Rozdział świetny. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń