sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 2

"Wspomnień ciąg dalszy"

A Vampire's Lullaby
      Chodziliśmy tak, nie wiem jak długo, aż w końcu doszliśmy do drzwi koloru świeżej krwi. Dosłownie. Gdy weszliśmy do środka, usiadłam na kanapie ustawionej na środku komnaty. Alexander stanął za mną i... Podał mi kieliszek czerwonego wina. Zaraz jednak usiadł koło mnie.
      Zaczęliśmy o czymś rozmawiać, ale tak samo jak było podczas tańca, nie mam pojęcia o czym. Byłam zbyt pochłonięta myśleniem o tym, czy Lorraine bezpiecznie wróciła do domu, oraz o tym, że to wino jest przepyszne.
      W pewnym momencie Alexander nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha:
- Selene, odkąd pierwszy raz Cię zobaczyłem, zapragnąłem mieć Cię, móc na Ciebie patrzeć każdego dnia, móc Cię posmakować. Zapragnąłem Ciebie.
      Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Z jego jednej odpowiedzi wynikało, że mógł być wampirem. Rozum podpowiadał mi, że jeżeli to prawda, to powinnam stąd uciekać jak najszybciej i jak najdalej od niego. Ale serce w ogóle nie liczyło się ze zdaniem rozumu. Mówiło mi:
- "Zostań, przecież nic Ci się nie może stać. Spójrz na niego. Czyż nie jest przystojny? A nawet jeśli okazałby się wampirem, to czy nie chciałabyś mieć takiego przystojniaka na wyłączność przez wieczność?"
      Ja jednak pozostałam wierna rozumowi. Musiałam jakoś wydostać się z tego zamku. Tylko jak? Moje rozmyślanie nad planem ucieczki przerwała kolejna wypowiedź Alexandra:
- Moja droga Selene, pewnie nie pamiętasz swoich poprzednich żyć, prawda?
- Niby jakim cudem miałabym je pamiętać?
- Tak, to zrozumiałe. Wampiry i inni członkowie magicznej społeczności mają tę zdolność. A jak zapewne już sama się domyśliłaś, jestem wampirem.
- Owszem, po twojej wypowiedzi wyszeptanej mi na ucho łatwo było się domyślić. Ale do czego zmierzasz z tymi poprzednimi życiami?
- Hmm... Zmierzam do tego, że miałaś wiele wcieleń. Zawsze miałaś na imię Selene. W dodatku w każdym życiu byliśmy razem. W trzech byłaś księżniczką, w dwóch ubogą chłopką, a w jednym nawet sierotką. W tym ostatnim przygarnąłem Cię, poczekałem aż skończysz 18 lat i zmieniłem Cię w wampira. Tak zresztą było w każdym. Za każdym razem Cię przemieniałem.
- Ale skoro za każdym razem byłam wampirzycą, to jakim cudem umierałam?
- Cóż... Nie chcę wytykać Ci błędów, ale to dzięki sobie samej umierałaś. A właściwie byłaś zabijana. Gdy byłaś księżniczkami, twój lud nie chciał, żeby krajem rządziła wampirzyca związana z dwoma istotami jednocześnie. Gdy byłaś chłopkami, najpierw zabił Cię ojciec, a później... Miłość do nieodpowiedniego mężczyzny.
- A jak umarłam jako sierotka?
- Nie przeszłaś przemiany. Nie wszyscy to wytrzymują. Każdy po ugryzieniu zmienia się w wampira, lecz nie każdy przechodzi okres próbny.
- Okres próbny?
- Tak. Trwa on tydzień od ugryzienia. Jeżeli w tym czasie zaczniesz się gorzej czuć albo coś w tym stylu, to pewne jest, że w czasie tych 7 dni umrzesz. Sierotką byłaś w twoim ostatnim i najsłabszym życiu. Byłaś wtedy płaczliwa, nieśmiała, spokojna, bojaźliwa. I słaba. Bardzo słaba. Nie byłaś w stanie znieść przemiany.
- Aha. Chwileczkę, czy ty powiedziałeś, że jako księżniczka byłam w związku z dwoma chłopakami naraz?
- Owszem.
- Z kim?
- Ze mną oraz z jakimiś wilkołakami.
- To ile ty tak właściwie masz lat?
- Sam nie wiem. Przestałem liczyć gdy wybiła mi 100.
- Aha... A o co chodziło z tym, że zabiła mnie miłość do nieodpowiedniego faceta?
- Cóż, wybrałaś wilkołaka zamiast mnie oraz zaszłaś z nim w ciążę. Ale...
- Ale co?
- Ale zabiło Cię właśnie to dziecko, a nawet jeszcze się nie urodziło. Ktoś, kto jest pół wampirem, pół wilkołakiem, to hybryda. Hybrydy są silniejsze od obu ras. A ty po prostu nie wytrzymałaś tego. Oczywiście wraz z tobą umarło i dziecko.
- No nieźle... A dlaczego własny ojciec mnie zabił?
- Ponieważ wychowywał Cię na osobę, która powinna nienawidzić wampirów i reszty. A jako że zostałaś wampirzycą, to...
- To mnie zabił. Ale jakim cudem? Przecież wampirów podobno nie można zabić?
- Cóż, niby tak, ale jednak jakieś sposoby na to są. Jest ich 3: Wbicie osikowego kołka w serce, ucięcie głowy, albo zostawienie wampira na kilka tygodni samego bez dostępu do krwi. Wtedy nie będzie mógł wytrzymać z pragnienia i to go zabije. Tak po prostu.
- Po co mi to wszystko mówisz tak właściwie?
- Ponieważ tym razem zrobię wszystko, żeby Cię nie stracić - powiedział i chwycił mnie za ręce tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz mi je oderwie
- Puść mnie. Muszę już wracać do siostry.
- Proszę, zostań jeszcze chwilę. Twoja siostra na pewno już dawno wróciła do domu. Nie masz się czym martwić.
- Dobrze, zostanę, ale krótko.
- Oczywiście...
      Gdy w końcu skończyliśmy rozmawiać, wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi. Już miałam je otworzyć, gdy za mną pojawił się Alexander i przyparł mnie do nich. Lewą ręką trzymał moje obie ręce w górze, a prawą zamknął drzwi na klucz i wyrzucił go za siebie. Miałam zamiar kopnąć go w krocze, ale uświadomiłam sobie, że skoro drzwi są zamknięte, to nie miałabym jak uciec. Oczywiście mogłabym skoczyć z balkonu, ale wolałam nie ryzykować, że coś mi się stanie.
- Chyba nie sądziłaś, że tak po prostu dam Ci stąd odejść - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszły ciarki od jego tonu i głosu - Zorganizowałem dzisiejszy wieczór po to, żeby uczcić twoje 18 urodziny, oraz po to, by Cię przemienić.
- Dlaczego aż tak bardzo Ci na tym zależy?! Nie mogę po prostu wieść zwyczajnego życia?! Chcę się zestarzeć i umrzeć ze starości, a nie z powodu pragnienia krwi lub buntu rodziny, znajomych i poddanych! Nie takie życie chcę wieść! Chcę być normalna! Nie możesz sobie znaleźć jakiejś innej dziewczyny?!
- Nie! I jak śmiesz mi się sprzeciwiać?! Jestem księciem, a wkrótce będę twoim mężem, i dzięki temu stanę się królem! Masz mnie słuchać - krzyknął obracając mnie do siebie.
- Mam gdzieś to, że jesteś księciem! Nie licz na to, że zostanę twoją żoną! Nie masz prawa decydować o tym za mnie! Nie masz nawet mojej zgody na ten ślub! - wykrzyczałam mu w twarz, a na koniec naplułam mu do oka. Wyglądał na naprawdę wkurzonego. W sumie, to po jego czynach też można było to wywnioskować. Rzucił mnie na ziemię. Dosłownie, rzucił.
- Może w chwili obecnej się na to nie zgadzasz, ale zaraz sprawię, że nie będziesz widzieć świata poza mną! - w chwili gdy to mówił, usiadł na mnie i przytrzymał moje ręce przy ziemi. 
      Pochylił się nade mną, wyszeptał mi jeszcze coś czego kompletnie nie rozumiałam, ponieważ było w innym języku, ale te słowa sprawiły, że przestałam się wyrywać. Czułam się jak sparaliżowana. Nie mogłam nawet niczego powiedzieć. Pocałował mnie namiętnie w usta, po czym wbił swoje kły w moją szyję. Praktycznie nie czułam bólu. To było jak ukłucie komara, tyle że było długie. Czułam za to, jak wysysa moją krew. To było... Bardzo dziwne uczucie. Po chwili przed oczami zrobiło mi się ciemno.
      Gdy otworzyłam oczy, wciąż leżałam w tej komnacie na ziemi. Usiadłam. Zobaczyłam, że Alexander stoi na balkonie z kieliszkiem wina w ręce. Nienawidziłam go. Ale jednocześnie go pragnęłam. Wbrew swojej woli.
- O, widzę że już odzyskałaś przytomność - podszedł i przykucnął przy mnie - A co za tym idzie, jesteś już wampirzycą.
      Chciał mnie wtedy pocałować. Ale nie zdążył, ponieważ dostrzegłam, że na podłodze przy mnie leży klucz do drzwi i schyliłam się po niego. Podniosłam się, Alexander razem ze mną. Kopnęłam go w krocze, żeby zyskać chociażby kilka sekund czasu, żeby otworzyć drzwi. Potem wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Otworzyłam drzwi i zaczęłam uciekać korytarzem, a Alexander biegł za mną. Pomyślałam, że przecież nie wiem jak wyjść z tych korytarzy. Ale wtedy "przybyły" do mnie wspomnienia z moich poprzednich żyć. Okazało się, że raz albo dwa już byłam w tym zamku. Co prawda te korytarze wyglądały trochę inaczej, ale dzięki tym wspomnieniom nie trafiłam w żadną ślepą uliczkę.
      Gdy przede mną pojawiły się te same drzwi, którymi dzisiaj wchodziłam z Lorraine i Laurentem na schody, zaczęłam biec jeszcze szybciej. Otworzyłam je z impetem. Zjechałam na dół po poręczy schodów. Przed drzwiami wyjściowymi stał Laurent. Gdy mnie zobaczył, mina mu zrzedła i natychmiast otworzył mi drzwi. Słyszałam jak je za mną zatrzaskuje. Spojrzałam przez ramię, wciąż biegnąc. Nigdzie nie widziałam Alexandra. Nie przestałam jednak biec, bowiem czułam się, jakby ktoś mnie obserwował.
      Kiedy dotarłam przed dom, poprawiłam suknię, zakryłam szyję włosami i przywołałam na twarz uśmiech. Zapukałam. Drzwi otworzyła mi mama.
- O której to się wraca do domu? Już dawno ciemno jest! I dlaczego zostawiłaś siostrę samą?
- Mamo, zaraz Ci wytłumaczę. Nie chciałam zostawiać Lorraine, ale powiedzieli, że Ci, którzy nie mają jeszcze 18 lat, muszą wyjść. Chciałam iść za nią, ale drzwi się wtedy zamknęły, a książę Alexander zaproponował, że pokaże mi zamek. Nie potrafiłam mu odmówić. Kiedy weszliśmy do jakiejś komnaty, prawdopodobnie jego, dał mi kieliszek czerwonego wina, usiadł koło mnie i...
- I co było dalej?
- I... Opowiedział mi historię tego zamku. Dawno temu mieszkało tu kilka rodzin królewskich, które szybko przestały istnieć, z powodu tragicznych śmierci następczyń tronu. Tak więc ten zamek stał długo pusty, aż do teraz - nie potrafiłam powiedzieć matce prawdziwych wydarzeń
- Interesujące. Skąd książę tyle wie o tym zamku w tak młodym wieku?
- Jego rodzina kiedyś przyjaźniła się z tamtymi rodzinami. Stąd tak dokładne opisy sytuacji.
- Aha. Córeczko, czemu jesteś taka zdyszana? Biegłaś?
- Tak. Zobaczyłam że jest już całkowicie ciemno, więc chciałam jak najszybciej wrócić do domu.
- Dobrze. A teraz idź na górę do pokoju spać, ponieważ już jest bardzo późno.
- Oczywiście mamo.
      Kiedy weszłam do pokoju, Lorraine siedziała na łóżku z podkulonymi nogami. Nie widziałam jej twarzy. Słyszałam tylko szlochanie. Usiadłam koło niej i zapytałam:
- Lorraine, o co chodzi? Czemu płaczesz?
- Przez Ciebie. W ogóle się mną nie interesujesz. A poza tym, wszyscy zawsze zwracają uwagę tylko na Ciebie. Ja jestem dla nich jak powietrze albo dodatek do najpiękniejszej i najbardziej utalentowanej dziewczyny w okolicy.
- Więc to o to chodzi? Myślisz, że żaden chłopak się tobą nie interesuje?
- Tak.
- To nieprawda. Dajmy chociażby takiego Ronalda Mc...Coś tam. Nie odrywa od Ciebie wzroku.
- No tak, ale ty słyszałaś kiedykolwiek takie imię? Ronald? Nie żartuj. Do tego jest o głowę niższy ode mnie, ma rude loki jak baran, oczy koloru sraczkowatego i jeszcze ma pełno pryszczy. No po prostu idealny kandydat na męża i ojca.
- Dobra, może to nie był najlepszy przykład, ale są też jeszcze inni którym się podobasz.
- Wiem, ale oni nie podobają się mnie. Jedyny chłopak, który naprawdę mi się podoba i który mnie naprawdę interesuje, spędził dziś z tobą cały wieczór.
- Mówisz o Alexandrze?
- Tak.
- A-Aha... Powiem Ci tylko tyle, że wcale nie jest taki fajny na jakiego wygląda.
- Nieprawda. Słyszałam twoją rozmowę z mamą. Oprowadził Cię po zamku, opowiedział jego historię, zaprowadził do swojej komnaty. No po prostu okropny.
- Słuchaj, to co powiedziałam mamie do momentu z winem było prawdą, a potem nic nie było prawdą.
- Dlaczego ją okłamałaś?
- Nie mogłam jej przecież powiedzieć, że książę Alexander zaczął się do mnie dobierać i przemienił mnie w wampirzycę.
- Że jak?! Jesteś wampirem?!
- Głośniej, bo w piekle Cię jeszcze nie słyszeli.
- Wybacz. Ale ty mówisz serio?
- Tak - odgarnęłam włosy z szyi. Lorraine wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Razem postanowiłyśmy, że na razie nikomu o tym nie powiemy.
      Przeszłam okres próbny i stałam się prawdziwą wampirzycą. Kilka dni potem wybuchła zaraza. Wszyscy padali jak muchy. W końcu zaraza doszła do naszego domu. Ojciec umarł pierwszy, zaraz potem matka. Lorraine była w opłakanym stanie. Mnie oczywiście zaraza nie dosięgnęła, ponieważ byłam wampirem. Nie mogłam patrzeć na śmierć kolejnej bliskiej memu sercu osoby. Zapytałam ją:
- Lorraine, chciałabyś żyć dalej?
- Tak. Ale proszę, nie chcę być wampirzycą.
- Przykro mi, ale nie ma na to żadnego lekarstwa.
- Nie, proszę. Nie chcę żyć wiecznie.
      Ostatkami sił próbowała mi się wyrwać. Wyszeptałam jej więc to samo, co mi Alexander. Teraz już wiem co to znaczy. Oznacza to: "Miłość To Dar Boga, Śmierć To Dar Diabła, Zmartwychwstanie i Nieśmiertelność To Dar Potworów". Jak tylko przestała się rzucać, ugryzłam ją. Potem mogłam tylko czekać, aż się obudzi.
      Lorraine również przeszła okres próbny. Nieliczni mieszkańcy naszej wioski przeżyli epidemię. My zamieszkałyśmy w zamku na strasznym wzgórzu. Razem z Alexandrem... Długo próbował mnie dorwać. Chodzi mi o to, że strasznie długo zajęło mu następne pocałowanie mnie. Dokładniej rzecz biorąc, 15 lat. Było to w noc oficjalnego otwarcia Mirai Chizu - równoległego świata potworów. Odbyło się to w Paryżu. Czarodzieje i czarownice zaczęli swoje czary, aż w końcu przed nami ukazał się portal. Był to piękny widok, wtedy się zdekoncentrowałam i ten dupek mnie pocałował. Wbrew mojej woli. Od tej pory jednak pragnę go. Wbrew temu co czuję. A mianowicie, do niego czuję jedynie nienawiść za życie wieczne, które mi ofiarował.
      W związku z tym musieliśmy przeprowadzić się do naszego nowego świata. Zamieszkaliśmy nie w zamku, lecz w pałacu. Dużo się to nie różni, ale wystrój był na pewno dużo bardziej elegancki i królewski. 
      Kiedyś szukałam w naszej pałacowej bibliotece czegoś o mocach wampirów. Dowiedziałam się stereotypów: są szybsze i silniejsze niż ludzie. Ale dowiedziałam się również, że jeśli tylko chcą, mogą sprawić, by jakakolwiek osoba na świecie ich pożądała. Żeby tego dokonać, trzeba było zrobić jedną, prostą rzecz. Jeżeli ta osoba jest człowiekiem, należy ją pocałować, przemienić, i potem znowu pocałować. W przypadku potworów, wszystkich, wystarczy tylko wypić ich krew i pocałować. Ale, zawsze jest jakiś haczyk. W tym przypadku, haczykiem jest to, że...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
      I jak się podobał rozdział 2? Wiem, znowu długaśny. Pragnę Was poinformować, że jeszcze kilka rozdziałów będzie w formie takiego tasiemca, ale potem będą już krótsze. Jak myślicie, co jest haczykiem? Mam również prośbę: Piszcie w komentarzach, czy obrazki i muzyka pasują do rozdziału 1 i 2. Wiem, że do tego rozdziału muzyka niezbyt, ale tu patrzałam na tytuł, a melodia według mnie fajna. W każdym razie, jakiekolwiek zażalenia proszę składać w komentarzach.
                                                    +Selene+

3 komentarze:

  1. Rozdział 2 super! No długaśny, ale sama lubisz takie pisać ^^. Obrazki pasują, no muzyka taka no nie ważne, ale średnio mi pasuje. Ale to ja więc wiesz. Moim zażaleniem będzie to, że nie wpadasz na moje blogi :( i nie zostawiasz komentarzy,a drugie to mniej ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial super! :D I doobrze, ze dlugasny, ja takie lubie! :D
    Jaki kuzwa haczyk?!?! O.o
    Ja tam jak z ta muzyka nwm, bo na telefonku to nic nie slysze xD
    Dawaj szybciutko nexa, juz nie mige sie doczekac! :D
    PS. Zapraszam na nowy rozdzial u mnie;
    http://drake-and-nina-love-and-fantastystory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo odlotowy! Ale znów kończysz w takim momencie :C
    Haha Alexander dupkiem? :D
    To ciekawe życie ma główna bohaterka :D A raczej życie po życiu *.*
    Lecę czytać kolejny, bo widzę, że jest i 3 ^.^

    OdpowiedzUsuń